Mam dość
Czułam jak silne dłonie Justina zaciskają się na moim
nadgarstwach. Jęknęłam cicho przykładając głowe do pleców
chłopaka. Pragnęłam by się uspokoił, i to chyba był jeden z
tych dobrych pomysłów. Nie chciałam widziec tego oblicza Justina
którego zawsze się bałam. Owszem, widziałam kilka razy wkurzonego
chłopaka, ale zawsze uciekałam od niego jak najdalej.
Ukradkiem spojrzałam na Rayan'a który kipiał ze złości.
Przygryzłam wargę i starałam się wyrwac z mocnego uścisku
Justina. Jednak ten nadal trzymał moje nadgarstki w solidnym
uścisku.
-Justin...– szepnęłam wspinając się na palcach by dotrzec mu
do ucha -To boli.
Przymknęłam powieki kiedy chłopak poluźnij uścisk i pomasował
moje nadgasrtki na które spojrzałam. Czerwony odcisk palców
Justina pozostał tam gdzie mnie ściskał. Jęknęłam w duszy i
przygryzłam wargę uważnie patrząc się co dzieje sie w
pomieszczeniu.
-Widzę, że słuchasz swojej dziwki.
Nie wiedziałam jak to się stało, ale w mgnieniu oka znalazłam
się na podłodze przy sofie. Jeknęłam z bólu który przeszył
moje – już i tak zranione – plecy. Podniosłam lekko głowe by
zobaczyc Justina siedzącego okrakiem nad Rayanem i okładającego go
pięściami. Chciałam już coś krzyknąc, ale Mason wkroczył do
akcji i starał się odciągnąc Justina. Nie było to łatwe,
ponieważ chłopak rzucał się i wyrywał na wszystkie strony. Byłam
pewna, że teraz jego ciałem zawładnął jakiś diabeł.
Pisnęłam ze strachu gdy któryś z przyjaciół Rayana
odciągnął Masona i rzucił nim przez pokój, zadał mu cios w
brzuch i w plecy, a Justin został dorwany przez innego. Rayan
oblizał wargi pozbywając się krwi. Zaśmiał się bez humoru i
uderzył chłopaka prosto w brzuch, ten zachłysnął się
powietrzem. Krzyknęłam kiedy z jego ust wydobyła się ciecz. Rayan
nie próżnował i zadał kolejny cios, tym razem w nogi, przez co
Justin upadł na ziemie, ale od razu został zmuszony do stania.
Palce Rayana zostały zaciśniete na twarzy chłopaka, splunął na
niego a później zadał kolejny cios z pięści prosto w twarz.
-Zostaw go! - pisnęłam podchodząc do nich, jednak na marne
ponieważ mężczyzna który odrzucił Masona, przygwoździł mnie do
ściany.
Zamknęłam mocno oczy powstrzymując się od widoku. Nie chciałam
widziec, ani miec do czynienia z tym wszystkim co właśnie się
działo. Pragnęłam jedynie poczuc dotyk Justina swoim ciele.
Po moich policzkach spływały łzy. Od kąd zaczełam zadawac się
z Justinem, pokazywałam swoją słabośc poprzez nie setki razy. Za
każdym razem gdy znajdowałam się w jego towarzystwie obrywałam za
nas dwóch, ale tym razem było inaczej. Tym razem, to właśnie
Justin obrywał w mojej obronie.
Gdy otwarłam oczy, Justin leżął już na ziemi, a Rayan podarował
go ostatnim ciosem po czym wyszedł z domu wraz ze swoimi znajomymi.
Przełknęłam głośno ogromną gule która powstała w moim gardle
i poprawiłam ręcznik którym była owinięta. Podeszłam powoli do
chłopaka. Uklęknęłam przed nim uśmiechając się słabo.
Chwyciłam materiał jego koszulki i roztargałam na pół po czym
przyłożyłam do jego krwawiącego nosa. Przygryzłam wargę w
obawie, że moge pogorszyc sytuacje.
-Jesteś idiotą. - sapnęłam wstając z ziemi -Powinieneś
odpuścic. - mruknęłam przeczesując włosy.
Zauważyłam, że Justin chciał coś powiedziec, jednak wyprzedził
go Mason:
-Ma racje, powinieneś odpuścic. - jęknął masując sobie kark
Poprawiłam ręcznik który schludnie leżał na moim ciele po czym
weszłam po schodach i skierowałam się do łazienki gdzie leżały
krótkie spodenki i czarna bokserka. Ubrałam się i przechlapałam
twarz lodowatą wodą. Wyjęłam z szafki małą apteczke i
przejżałam jej zawartośc. Musiała byc naruszona już wiele razy
gdyż wody utlenionej prawie już nie było, a bandaż miał pare
czerwonych plamek. Skrzywiłam się nieznacznie schodząc ze schodów.
Nie chciałam wiedziec ile razy Justin wdał się w bójki.
Westchnęłam gdy Justin odchylał głowe do tyły. Idiota.
-Jesteś głupi czy głupi? - syknęłam szarpiąc go za głowe tak
żeby odchylał się do przodu-Nie, wiesz co? - spytałam unosząc
brew do góry – Nic nie mów. - mruknęłam kręcąc głową.
Zmoczyłam ścierkę i ułożyłam ją Justinowi na karku. Gdy
chciał wstac – posadziłam go na nowo. Jęknęłam podchodząc do
Masona. Przymrużyłam oczy uważnie badając jego twarz, kiedy
przypomniało mi się, że dostał w brzuch i w plecy. Podniosłam
lekko jego koszulke do góry by zobaczyc idealnie wyrzeźbione ciało
i ogromny siniak. Podałam mu woreczek z lodem który przyłożył
sobie do miejsca gdzie go balało.
Westchnęłam podchodząc do Justina któremu również podałam
worek z lodem który przyłożył sobie do brzucha. Oblizałam usta i
usiadłam pomiędzy dwójką. Zaczełam wszystko powoli odtwarzac,
całe wydarzenie które miało miejsce jakieś dziesięc minut temu.
Justin i Mason sprawiali wrażenie jakby to było normalne. Jakby to
nie było pierwszy raz.
-Jak się czujecie? - spytałam nie zbyt pewna co jeszcze moge
zrobic by poczuli się lepiej, chciałam im jakoś zmniejszyc
cierpienie jednak nie wiedziałam jak moge to wykonac skoro nie
miałam bladego pojęcia co ich jeszcze boli.
-Powinienem raczej spytac o to samo, Vivianne. - poczułam jak
lodowaty palec podnosi lekko moją brode tym samym zmuszając mnie
bym spojrzała mu w oczy
-Przeżyłam gorsze cierpienie pare godzin temu. - wzruszyłam
obojętnie ramionami i zaczełam bawic się palcami ze zdenerwowania
-Jest dobrze. - mruknęłam odpowiadając tym samym na swoje pytanie.
-Powinienem już pójśc. - Mason wstał z krzesła i odłozył lód
na bar, uśmiechnęłam się do niego słabo co odwzajemnił
-Narazie. - szepnął wychodząc z domu.
Przygryzłam wargę w niepewności i zeskoczyłam z krzesła
chwiejnie podchodząc do kanapy. Chciałam już na niej uśiąśc
kiedy przypomniałam sobie, że właśnie tutaj Rayan siedział z
tymi dwiema obleśnymi dziewczynami. Skrzywiłam się i usiadłam na
fotelu podciągając nogi pod brode którą oparłam na kolanach.
Oplotłam rękoma nogi i zaczełam wpatrywac się w bukiet sztucznych
róż który stał na półce przy telewizorze.
Starłam pojedyńczą łze który wymksnęła mi się z oka i
pociągnęłam nosem. Naprawdę nie chciałam żeby moje życie
wyglądało tak, jak teraz wygląda. Mimo to, lubię Justina – a
może i nawet kocham? - i sądze, że nie zostawię go na pastwę
losu. Zwłaszcza ile rzeczy, wydarzeń nas teraz ze sobą wiąrze.
Jesteśmy w tym bagnie razem, i nawet jeśli bym chciała zostawic
to, to i tak będzie to za mną szło jak jakiś pies. Czułam się
źle, wiedząc ile będe musiała jeszcze przejśc. Kto wie co może
mnie jeszcze spotkac. Póki jestem obok Justina czuje się
bezpieczna.
Poczułam jak ktoś dotyka moje ramie, wzdrygnęłam się na ten
dotyk zaciskając mocno oczy. Justin zaczął gładzic moje plecy bym
uspokoiła swoje myśli. Uśmiechnęłam się do niego słabo i
oparłam swoje czoło o jego. Spojrzałam mu prosto w oczy w których
odnalazłam zmartwienie i smutek. Pogładziłam jego policzek
kciukiem i musnęłam lekko jego usta.
-Nie powinnaś wtedy schodzic. - sapnął kręcąc głową -Mogłaś
zostac, nie widziałabyś tego wszystkiego.
Przymknęłam oczy oblizując usta.
Oh, wybacz Justin, nie pomyślałam, że na dole będzie czekał
Rayan wyzywający mnie od dziwek, pomyślałam.
-Powinnam nocowac dzisiaj u Vanessy. - szepnęłam chowając kosmyk
włosów za ucho.
Ukradkiem spojrzałam na Justina który wpatrywał się we mnie
swoimi czekoladowymi oczami. Jęknęłam gdy zauważył, że mu się
przyglądam. Przyłożył swoją lodowatą dłoń do policzka
powodując, że moje ciało zatrzepotało pod wpływem jego dotyku.
Naprawdę nie chciałam go zostawiac, ale to co tutaj się zdarzyło
było po prostu wisieńką na torcie. Miałam tego wszystkiego dośc:
napad Rayana na dom, próba gwałtu. To wszystko sięgało zenitu, a
ja potrzebowałam się komuś wyżalic. Komuś kto zna mnie od
dzieciństwa, i właśnie tym kimś była moja przyjaciółka -
Vanessa. Ufałam jej, a ona mi. Wiedziałam, że mogę powierzyc
najskrytszy sekret który zabierze ze sobą do grobu.
-Dobrze. - szepnął całując lekko czubek mojej głowy.
Nie mając wyjścia, wstałam z fotelu i powolnym krokiem ruszyłam
do pokoju by zabrac kilka swoich rzeczy.
Szczerze myślałam, że Justin zatrzyma mnie i będzie błagał
żebym z nim została. Jednak nie zrobił tego przez co kamień spadł
mi z serca, bo nie wiem czy mogłabym nie ulec jego błaganiom.
Pół godziny później siedziałam w czarnym Jaguarze 1976,
samochodzie Justina. Nie rozumiałam jak można jeszcze jeździc
takim gratem. Każdy nastolatek w naszym wieku posiada Audi bądz
Dodge Dart'a. Ale nie Justin Bieber, on musi jeździc
Jaguarem. Nie miałam na co narzekac, serio.
Miękka, czarna skóra lśniła pod wpływem księżyca, była
wygodna i pachniała świerkiem oraz perfumami właściciela. Na
desce rozdzielczej znajdowały się dwa zadrapania po których
przejechałam palcem. Wydawały się naprawdę głębokie, ale nie
zawadzały ideału.
Podobał mi się.
Gdy samochód zatrzymał się pod domem Vanessy przeniosłam wzrok z
ulicy na Justina który opierał się w fotelu, prawą ręką trzymał
kierownicę, a lewą podpierał głowe. Wyglądał cudownie.
-Justin... - zaczęłam ale po chwili zostałam zamknięta przez
nieoczekiwany pocałunek ze strony chłopaka, na początku
zakrztusiłam się powietrzem, ale od razu moje ręce zawisły na
szyi chłopaka. Przygryzł lekko moją wargę przez co bezproblemu
wślizgnął swój język w moje usta. Jęknęłam przez jego
poczynanie przez co przeniosłam swoje ręce na jego włosy i
zaczełam je lekko ciągnąc za końce. Nasze języki wiły się w
rytm cichej melodi która wypełniała samochód. Nie chciałam
kończyc tego co zaczeliśmy jednak musieliśmy oderwac się od
siebie by zaczerpnąc tchu. Obaj oddychaliśmy nie równo spoglądając
swoje oczy. Oblizałam wargi by poczuc jeszcze raz smak Justina po
czym pocałowałam go w policzek.
-Wróce. - mruknęłam otwierając drzwi -Daj mi kilka dni. -
szepnęłam wychodząc z samochodu.
Gdy podeszłam do drzwi domu Vanessy odwróciłam się i chciałam
pomachac Justinowi.
Jaguar 1976 znikł.
***
TADA.
Rozdział pisałam 3 dni! Przeważnie zajmuje mi to dzień, okej.
Co myślicie o zwiastunie drugiej części opowiadania? (KLIK). Cóż, Rayan którego tak każdy z was kocha (sarkazm) nie zniknie tak łatwo :)
OH, BYM ZAPOMNIAŁA. POZDRAWIAM KOCHANEGO ANONIMA KTÓRY MYŚLAŁ, ŻE SIE NIE POŁAPIE W TYM SPAMIE KTÓRY MI URZĄDZIŁ.
+ prosiłabym o dłuższe opinie!
tak każdy kocha Ryana -.-
OdpowiedzUsuńrozdział na prawdę świetny, w ogóle całe opowiadanie jest genialne.
widać że masz na prawdę dobry pomysł na nie, trzymaj tak dalej.
czekam na nn x
Czekam z niecierpliwością na następny :) BOSKIE <3
OdpowiedzUsuńjak zwykle cudne, mam nadzieję, że jakoś to sobie wszystko poukładają, bo ja bardzo chce ich razem, dobrze ze ta akcja skończyła się tak a nie inaczej :) czekam teraz na nn ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdzial z reszta jak wszystkie inne . czekam na następny <3
OdpowiedzUsuń*komentarz zawiera przekleństwa oraz treści dla osób powyżej 0 roku życia*
OdpowiedzUsuńRozdział jest przecudny, ale słuchaj.
1. W OGÓLE WEŹ RAYAN SIĘ ODPIERDOL, BO CI PRZYWALĘ PATELNIĄ. NIE WIEM, BRAKUJE CI ROZRYWKI? NO TO IDŹ DO TYCH SWOICH DZIWEK I SIĘ CIESZ, A NIE MI TU, JAKIEŚ BÓJKI URZĄDZASZ. A JA WSZYSTKO POWIEM MAMIE! NO. ((widzisz? ten szantaż zawsze działa))
2. JAK TO NIE WIESZ, CZY GO KOCHASZ? KOCHASZ GO, BO TO JEST JUSTIN BIEBER, NO HELOOO, GO SIĘ NIE DA NIE KOCHAĆ. UWIERZ.
3. POSZŁA DO VANESSY. TROCHĘ SZKODA, ŻE Z NIM NIE ZOSTAŁA, ALE OKEJ. CIEKAWA JESTEM JAK POTOCZY SIĘ TA ICH ROZMOWA.
4. ZWIASTUN CUDOWNY :))
5. JAKIM PRAWEM MÓWISZ MI, ŻE TEN GŁUPEK, NAWET NIE BĘDĘ MARNOWAŁA CZASU, ŻEBY NAPISAĆ JEGO IMIĘ, NADAL BĘDZIE W OPOWIADANIU? PRZECIEŻ JA JUŻ WYSŁAŁAM CIĘŻKĄ ARTYLERIĘ NA NIEGO. SERIO. serio. SERIO. Wooooaaahhh <3
No więc on znika, a ja zostaję i czekam na następny rozdział :)
Świetny... jnhadsudbas... Nie mogę się doczekać następnego!
OdpowiedzUsuńNaprawdę cudowny..*-* i ten pocałunek na koniec ;3 szkoda, że Justin oberwał..;c ale rozdział, jak zwykle zresztą, cuuudowny! <3
OdpowiedzUsuńWow dawno nie czytałam twojego opowiadania aż nagle sobie o nim przypomniałam.Należą ci się wielkie gratulacje za to że tłumaczysz te opowiadanie :) Mam nadzieję że szybko pojawi się następny. Mogłabys mnie informować o następnych rozdziałach ? @OlaYeah
OdpowiedzUsuń