Rozdział 14

!WAŻNA NOTKA NA SAMYM DOLE! PRZECZYTAJ!

Surprise

Westchnęłam głośno kiedy znalazłam się w domu. Słyszałam szmery dochodzące z kuchni i gdy tylko zdjęłam buty zostałam obkrążona przez Alicie i Patricka.
-Gdzieś ty była? - syknął mężczyzna łapiąc mnie za ramiona, prychnęłam w jego kierunku zrzucając jego ręce -I troche szacunku, młoda damo.
Zaśmiałam się.
-Oczekujesz ode mnie szacunku po tym co się dowiedziałam? - okej, nie wiem jak to się to stało, ale ta Vivianne Anne Collins jest dzisiaj odważna -Zabawny jesteś. - pokręciłam głową wymijając go, już chciałam wejśc do swojego pokoju kiedy poczułam silny uścisk na swoim nadgarstku, zauważając Patricka podkuliłam się w duchu. Pociągnął mnie na dół przez co omal się nie wywróciłam. Postawił mnie przed stolikiem i spojrzał na mnie tym swoim surowym wzrokiem. Odwróciłam głowe w drugą stronę oblizując usta.
-Owszem. – warknął -Oczekuje szacunku.
Nic nie mówiąc wyrwałam się z jego mocnego uścisku i pobiegłam na góre zamykając się w swoim pokoju. Usiadłam na łóżku po czym rozejrzałam się po swoim pokoju. Wydawał mi się obcy i nudny. Pomarańczowe ściany jakby wyblakły pod moją nieobecnością i przypominały zgniłą pomarańczę. Na krześle obrotowym znajdowały się poukładane w stos ubrania. Westchnęłam głośno i wyjęłam z szafy swoją torbę do której wrzuciłam pare ubrań i książki na jutrzejsze lekcje. Uśmiechnęłam się blado i zabrałam swoje czarne legginsy i miętową koszulę po czym podreptałam do łazienki by się odświeżyc. Potrzebowałam gorącej wody która ukoi moje ciało dzięki czemu będę myślała racjonalnie. Nie minęła chwila a z oczu zaczeły spływac pojedyńcze łzy.

Położyłem się na łóżku bawiąc telefonem. Mineło już dośc sporo czasu od kąd Vivianne zniknęła z mojego domu i szczerze powiedziawszy zaczynałem się o nią martwic. Mógłbym do niej zadzwonic i spytac się co się stało, ale niestety nie posiadałem jej numeru telefonu, oczywiście mógłbym wykonac pare s-sms'ów i zdobyc jej numer ale stwierdziłem, że skoro obiecała to przyjdzie.
Westchnąłem cicho i wszedłem pod prysznic pozbywając się tych wszystkich rzeczy i spraw których dzisiaj zdąrzyłem doświadczyc. Po dziesieciu minutach bezczynnego stania pod wodospadem ciepłej wody wyszedłem ubierając na siebie świeże ubrania. Kiedy zdałem sobie sprawe, że łazienka tonie w parze usłyszałem dźwięk dzwonka do drzwi. Uśmiechnąłem się sam do siebie kiedy dotarło do mnie, że to Vivianne. Naprawde nie wiem co się ze mną stało, ale ta dziewczyna działała na mnie kojąco.
Owtorzyłem drzwi dziewczynie, ale to co ujrzałem zbiło mnie z nóg.
Vivianne była cała zapłakana – o ironio, znowu – miała coś na wzór rozcięcia ale nie leciała z tego krew. Jej ręce były całe posiniaczone, a trzęsła się gorzej niż galaretka.
-Co się stało? - szepnąłem w jej blond włosy kiedy się do mnie przytuliła.
W odpowiedzi dostałem jedynie ciche jęknięcie oraz szybkie pokręcenie głową. Westchnąłem i zamknąłem drzwi. Chwyciłęm jej torbę i położyłem ją przy ścianie w salonie. Odsunąłem dziewczynę od siebie tak, by widziec jej twarz. Z bliska wyglądała znacznie gorzej niż z daleka, i szczerze powiedziawszy wolałbym tą drugą wersje.
Chwyciłem jej kruchą dłoń i potarłem ją uspokająco. Usiadłem na krześle i posadziłem sobie Vivianne na kolanach. Objąłem ją w tali i pozwoliłem, żeby jej głowa spoczywała swobodnie na moim torsie.
-Przestań płakac. - mruknąłem

To dziwne, ale te silne ramiona Justina zaczynały mi się coraz bardziej podobac. Może dlatego, że tak często je odwiedzałam?
-Przestań płakac. - mruknął a ja westchnęłam cicho odsuwając jego głowe. Byłam pewna, że wyglądam jak jakieś zombie z tych filmów – okropnie. Jęknęłam bawiac się skrawkiem jego koszulki przypominając sobie o zdarzeniach które miały miejsce godzinę temu.

Chwyciłam torbę i wyszłam z domu. Starałam zachowywac się cicho, tak by rodzice nie zauważyli, że wychodze. Cóż – nie wyszło, ponieważ obydwoje siedzieli przed telewizorem i oglądali jakiś kucharski program pijąc parzoną kawe. Wyglądali jak ci ludzie z Manhattan'u, brakowało jedynie przystawek i Mozart'a w tle.
-Wychodzę. - mruknęłam nakładając na swoje stopy skórzanne kozaczki z cwiekami
Nie minęła nawet sekunda a ojciec już stał na przeciwko mnie paraliżując mnie tym swoim złowrogim spojrzeniem. Chwycił mnie za ręce tak mocno ściskając, że poczułam jak krew nie dopływa mi do palców. Jęknęłam z bólu.
-Nigdzie nie wychodzisz. - splunął, a ja poczułam jak jego mięśnie naprężają się -Zostajesz w tym domu.
Może to dziwne i niewyobrażalnie głupie, ale zaśmiałam się prosto w jego twarz.
-Nie będziesz mi mówił co mam robic, Patrick. - syknęłam wyswobodzając się z jego uścisku, chwyciłam swoją torbe i już miałam zamiar opuścic dom kiedy czyjeś ręce na moich ramionach które pociągnęły mnie na ziemi dzięki czemu wylądowałam na podłodze. Ból który przeszył mój kręgosłup był niewyobrażalnie zły i uciążliwy. Czułam jakby coś złamało się w którymś z kręgów przez co jęknęłam i szybko zaczeła rozmasowywac miejsce bólu, jednak cierpienie nie chciało tak szybko ustępowac. Wstałam z ziemi i zauważyłam za sobą gotującego się ze złości ojca. Nim się spostrzegłam jego prawa dłoń zaatakowała mój policzek który zaczął piec. Skrzywiłam się na widok czucia szmary która się wytworzyła pod wpływem uderzenia dłoni gdzie znajdował się sygnet ojca. Otworzyłam usta żeby coś powiedziec ale zostałam przyciszona kolejnym plaskiem na drugim policzku. Nie wiedziałam kiedy z oczu zaczeły mi ciec łzy ale miałam już całą mokrą od nich twarz. To wszystko bolało gorzej niż cholerna pała z matematyki na teście.
-Zostaw ją! - przeniosłam wzrok na matkę która całą się trzęsła
Wykorzystałam chwile nieuwagi ojca i zabrałam szybko swoją torbę po czym wybiegłam na dwór.

Spojrzałam ukradkiem na Justina. Jego szczeka była mocno zaciśnięta, tak samo jak ręce. Nie byłam pewna co powinnam zrobic dlatego spuściłam głowe wstając z jego kolan. Przeczesałam włosy ciągnąc za ich końce i poszłam do kuchni gdzie usiadłam na krześle barmańskim. Zaczełam stukac swoimi długimi paznokciami o blat kuchenny gdy nagle poczułam ręce na swojej tali. Wzdrygnęłam sie pod wpływem dotyku jednak zaraz moje ciało zostało ukojone przez małe pocałunki na mojej szyi. Zaśmiałam się cicho odwracając w kierunku Justina. Zarzuciłam swoje ręce na jego szyje i uśmiechnęłam się szeroko. Schował jeden z komsyków moich włosów za ucho i przytulił mnie do siebie powodując lekki jęknięcie z mojej strony ponieważ ból pleców jeszcze nie zdąrzył przejśc.
-Powinnaś odpocząc. - szepnął w moje ucho sprawiając, że w brzuchu znowu zagnieździło mi się stado motyli i innych insektów.
Na mojej twarzy znowu pojawił się szeroki uśmiech. Zabrałam ręce z szyi Justina i zeskoczyłam z krzesła sycząc z bólu. Na mojej twarzy pojawił się automatycznie grymas, chłopak musiał go zauważyc ponieważ wsunął swoje ręce pomiędzy moje kolana i na plecy lekko podnosząc.
-Musisz przestac to robic. - zaśmiałam się cicho w jego ramie
-Przynajmniej pocwicze bicepsy i tricepsy.
Nie mogłam oprzec się pokusie i go nie pocałowac. Jęknęłam kiedy potarł lekko moje plecy przez co udało mu się wślizgnąc do mojej buzi. Nasze języki toczyły zawziętą wojne powodując ciche jęki z naszych stron. Przygryzłam lekko jego dolną wargę na co zaśmiał się oblizując swoje usta. Wtuliłam się w jego tors – wspominałam już, że tulenie Justina stało się moją rutyną? - i przymknęłam oczy. Moje chude i kruche palce zaczeły kreślic różnorodne wzorki na jego koszulce. Cieszyłam się, że mogłam miec go dzisiaj tylko dla siebie po mimo tego, co miejsce w moim domu. Byłam pewna, że pseudo-rodzice wiedzą gdzie przebywam i mogliby tutaj w każdej chwili wparowac i zabrac mnie siłą.
Westchnęłam cicho kładąc się na łóżku Justina. Skuliłam się i okryłam cięką kołdrą. Schowałam twarz w miękką poduszkę i zaczełam skrobac materiał swojej miętowej koszuli. Poczułam jak łóżku ugina się pod kolejnym ciężarem i uśmiechnęłam się słabo odwracając głowe w strone chłopaka.
-Hmm...? - mruknęłam w jego kierunku przykrywając się po sam kark kołdrą.
Chłopak jedynie uśmiechnął się i pocałował czubek mojej głowy. Jęknęłam cicho i przewróciłam się na drugi bok i przymknęłam oczy. Nim się spostrzegłam, zasnęłam.
Po kilku godzinach obudziłam się w ramionach Justina. Uśmiechnęłam sie słabo i zaczełam kreślic na jego nagim torsie małe kółeczka. Pod wpływem mojego dotyku chłopak drgnął lekko i zamruczał otwierając oczy. Podskoczyłam lekko na łóżku.
-Przepraszam, nie chciałam cię budzic. - szepnęłam odsuwając ręke włożyłam ją pod kołdre
-Nic się nie stało. - mruknął tym jednym ze swoich zaspanych seksownych głosów
Westchnęłam cicho i objęła Justina w pasie całując lekko jego ramie. Chłopak zaczął bawic się moimi włosami, a ja poczułam się w końcu kochana.

To w jaki sposób Vivianne mnie obudziła wprawiało mnie w stan którego jeszcze nigdy nie doświadczyłem. Normalnie wściekłbym się gdyby ktoś mnie obudził, ale nie tym razem. Musnąłem lekko jej usta wywołując na twarzy dziewczyny szeroki uśmiech przez który i ja się uśmiechnąłem.
-Jesteś taka piękna. - szepnąłem szczerze odkrywając jej twarz z jej długich blond włosów.
Zaśmiałem się chicho gdy Vivianne zakryła swoją twarz rękoma by nie pokazac swoich cudownych zarumienionych policzków. Przygryzłem dolną wargę i chwyciłem jej dłonie i pocałowałem je lekko.
-Która godzina? - spytała zmieniając temat
-Po dwudziestej. - mruknąłem chowając telefon na swoje miejsce
Już chciałem pocałowac czule Vivianne kiedy po domie rozbrzmiał dźwięk dzwonka do drzwi. Zmarszczyłem brwi nie wiedząc kto mógłby przyjśc o tej porze, racja, mogliby to byc rodzice, ale mają oni dopiero jutro przyjechac. Przygryzłem dolną wargę po czym wstałem i ubrałem na siebie swoją czarną koszulkę z wycięciem literki 'v'. Zbiegłem ze schodów przeczesując włosy i ciągnąc za ich końce. Otworzyłem drzwi, a to co ujrzałem zbiło mnie z tropu.
-Co jest kurwa? - warknąłem

***
Z racji że wyjeżdżam na dwa tygodnie (13.07 do 27.07) nie będę dodawała rozdziałów. Należy mi się odpoczynek, prawda? Dodam rozdział zaraz jak wróce, I promise. 
Plus, iż jutro mam urodziny (11.07) chciałabym żebyście zrobili mi wspólny prezent i żeby KAŻDY kto czyta to opowiadanie skomentował.

28 komentarzy:

  1. cuuuuuuuuuuuuuudowny*___*
    oni są dla siebie stworzenie :) + wszystkiego-przedwczesnego- najlepszego:)

    kc, @roks_m♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham to opowiadanie , czekam na następny <3 Wszystkiego najlepszego ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham to opowiadanie i czekam na kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Lovelovelove *-*
    @_fidelidad

    OdpowiedzUsuń
  6. awwww... jak uroczo :3
    ten rozdział jest taki fbsdfbshj *-*

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny rozdział *o* W sumie jak każdy :) Owszem, należy Ci się odpoczynek :). Dobrej zabawy Xx
    WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO KOCHANIE, ZDROWIA SZCZĘŚCIA, PIENIĘDZY, SPOTKANIA IDOLI I TEGO CO NAJLEPSZE. ŻYJ 100000000 LAT <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział super i wszystkiego najlepszego

    OdpowiedzUsuń
  9. ciekawe co zobaczył ? ;) i STOOOOO LAAAT <3

    OdpowiedzUsuń
  10. WOW !!!!!!! Co zobaczył Justin ?!? Nie moge doczekać się następnego rozdziału :)
    STO LAT =)

    OdpowiedzUsuń
  11. Boskie <333 Kocham tego bloga!
    Wszystkiego Najlepszego skarbie <333

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow, genialny rozdział! <3 Nie sądziłam, że ojciec Vivannie mógł być zdolny do czegoś takiego. Żeby pobić własną córkę?! Dobrze, wiem, że adoptowaną, ale jednak córkę, którą się opiekował, tak? Nie mieści mi się to w głowie. Dosłownie. Kocham to opowiadanie, kocham wszystko co piszesz dla nas i kocham TAKIEGO Justina <3
    Co do dzisiejszego dnia. Które to już? :D Chciałam Ci życzyć zdrowia, szczęścia, miłości oraz spełnienia marzeń! Żebyś spotkała swoich idoli. Miała szansę z nimi porozmawiać, pozwierzać się i po prostu przytulić.
    No i dołączam do tego życzenia udanego wyjazdu! Na pewno będzie świetnie!
    Kocham Cię <3

    OdpowiedzUsuń
  13. genilany rozdział,taki słodki ona coś zaczyna czuć do niego i na odwrót :D ciekawi mnie starsznie kto przyszedł i jeszcze przecież ona jest w domu :o
    czekam na nowy.
    wszystkiego najlepszego z okazji urodzin oraz miłego wypoczynku <3

    ZAPRASZAM DO MNIE: http://life-is-not-that-easy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. O bosz... Jaki cudny rozdział *.*

    Ja czytam <3333 ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Fajny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudowne..! WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGOOO!
    Wypoczywaj ;333
    Zapraszam na bloga
    swagonyou69.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  17. Suuuuper rozdział!!! Jestem ciekawa kto przyszedł do domu Justina ;D A i życze ci WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO I WGL WSZYSTKIEGO CO SOBIE ZAPRAGNIESZ :****

    OdpowiedzUsuń
  18. I najlepszego :* -Kasia Mrs. Swaaggyyyy

    OdpowiedzUsuń

  19. Hej, twój blog został nominowany przeze mnie do The Versatile Blogger :) http://just-trust-me-i-love-u.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger.html

    OdpowiedzUsuń
  20. Faaantastyczny.. ,3 jesteś niesamowita.. dzięki za tego bloga ziom <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Oczywiście opowiadanie niesamowite <3 masz talent :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Podoba mi sie Twoj styl pisania :))

    OdpowiedzUsuń
  23. Świetny rozdział... XD Możesz mnie informować? @TUsia

    OdpowiedzUsuń
  24. Superowy rozdział!;-----) możesz mnie informować? @just_agg

    OdpowiedzUsuń