Rozdział 13

Die in my arms

Gdy uspokoiłam się już w ramionach Justina, ten podniósł mnie i posadził na kuchennym blacie podając mi szklankę gorącej czekolady. Nie miałam pojęcia kiedy zdąrzył ją zrobic ponieważ wydawało mi się, że cały czas był ze mną, ale była pyszna.  
Uśmiechnęłam się w jego kierunku słabo i schowałam kosmyk włosów za ucho. Chciałam mu już podziękowac za wybawienie, jednak ten mnie wyprzedził:
-Przepraszam. - szepnął odstawiając kubek do zlewu -Powinienem był szybciej zaareagowac. - westchnął czyszcząc kubek który z całą pewnością był już czysty. Jęknęłam podchodząc do chłopaka. Położyłam delikatnie swoją dłoń na jego ramieniu.
-To nie twoja wina. - szepnęłam cicho
Justin odwrócił się w moim kierunku, chwycił ścierkę którą zaczął wycierac dłonie. W jego oczach panowała troska, ból oraz przerażnie. Spuścił głowę opierając się o blat. Westchnęłam cicho podchodząc do niego. Objęłam go w pasie chowając twarz w jego szyi. Pogładził moje plecy upewniając się, czy ma mnie w swoich objęciach. Może to zabrzmi cholernie głupio, ale czułam się w jego towarzystwie bezpiecznie mimo, co kilka minut temu się zdarzyło. Byłam pewna, że gdy stał obok mnie byłam chroniona bardziej niż przez swoich zakłamanych rodziców. Tfe, wróc. Zakłamanego Patricka oraz Alici. Czułam do nich obrzydzenie oraz nienawiśc. Nie chciałam do nich wracac chociaż pewnie się o mnie martwią ponieważ od kąd wyszłam wściekła z domu nie pojawiłam się w nim do tej pory. Nie dałam ani znaku życia im, ani Vannesie która pewnie i tak już wygadała im częśc związaną z Justinem którego jakiś cudem moi pseudo-rodzice nie trawili. Może dlatego, że często lądował na komisariacie policji? A może tylko dlatego, że gdy się denerwował – co zdarzało się często – przybierał posture dzikiego zwierzęcia?
-Musze wracac. - szepnęłam cicho w jego ramie przytulając się do niego mocniej, chłopak jedynie westchnął odsuwając mnie lekko od siebie, złapał mój podbródek i musnąłe lekko moje usta powodując trzecią wojne światową w moim brzuchu, uśmiechnełam się słabo w jego kierunku -Gdzie są moje rzeczy? - spytałam zdając sobie sprawe że cały dzień przechodziłam w koszulce Justina która sięgała mi kolan. Rozejrzałam się po pokoju dostrzegając swój telefon, przygryzłam dolną warge na wspomnienie kiedy zaczął wydzwaniac.
Gdy moj telefon zaczal wibrowac, wyjelam go z kieszeni spodni i rzucilam nim na sam koniec pokoju przez co Justin podskoczyl na kanapie.
Westchnęłam ciężko podchodząc do niego, chwyciłam go i starałam sie go włączyc, jednak nie zrobił tego. Jęknęłam i ścisnęłam go mocniej w dłoni.
-Reszta twoich rzeczy jest w moim pokoju. - odwróciłam się do tyłu i ujrzałam jak Justin chowa ręce do swoich spodni pozwalając kciukom swobodnie wystawac, uśmiechnęłam się szeroko, bo po mimo zmartwienia wymalowanego na twarzy wciąż wyglądał jak jakiś bóg seksu, czy coś. Prychnęłam kręcąc głową i podeszłam do niego łapiąc jego dłoń. Chłopak lekko zdziwił się jednak później na jego twarzy wymalował się szeroki uśmiech. Objęłam go w szyi i podskoczyłam tak, żeby moje nogi oplatały jego talie, zaśmiałam się cicho kiedy podsadził mnie i zaniósł mnie do swojego pokoju kładąc na łóżku. Przyciągnęłam go do siebie i obdarowałam go najszczerszym pocałunkiem na jaki było mnie stac. Jego pełne wargi pieściły moje powodując lekkie drzenie mojego ciała. Słodki i delikatny pocałunek zmienił się w coś dzikiego i pełnego porządania. Justin splótł swoje palce z moimi, lekko nimi pocierając. Uśmiechnęłam się szeroko odrywając się od chłopaka. Musnęłam lekko jego wargi po czym wstałam przeczesując dłonią włosy. Zauważając swoje spodnie ubrałam je na siebie. Przygryzłam dolną wargę pocierając materiał mojej karmelowej koszulki. Justin chyba zrozumiał aluzje dlatego parsknął śmiechem chowając twarz w poduszce. Spiorunowałam go wzrokiem zdejmując szybko jego koszulkę i ubierając swoją. Włosy spięłam w luźnego koka i schowałam telefon do kieszeni. Usiadłam obok chłopaka szturchając go lekko w ramie.
-Więc... - zaczął kreśląc na moim nagim ramieniu kółeczka, zaśmiałam się cicho
-Przyjde później. - szepnęłam całując lekko jego ramie -Obiecuje. - dodałam spoglądając w jego czekoladowe oczy
Justin uśmiechnął się wesoło powodując motylki w moim brzuchu. Musnął jeszcze raz moje usta po czym chwycił moją dłoń i potarł ją lekko. Wstając, pociągnęłam go ze sobą po czym razem zeszliśmy na dół. Ubrałam na swoje stopy swoje brzydkie, ubrudzone trampki by po chwili zostac przyciśniętą do ściany przez ciało Justina. Uśmiechnęłam się szeroko kładąc dłoń na jego klatce lekko popychając go do tyłu. Stanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek mocno go do siebie przytulając. Chłopak westchnął podając mi jakieś ubranie.
-Ubierz, bo zmarzniesz. - szepnął do mojego ucha, chwyciłam od niego ubranie które okazało się bordową bluzą, ubrałam ją na siebie, a Justin naciągnął na moją głowe kaptur, musnął lekko moje usta – Uważaj na siebie, Vivianne. - dodał otwierając drzwi.
Nic nie mówiąc wyszłam z jego domu.

Nie wiem czy jesteśmy teraz kolejną na świecie parą zakochanych w sobie nastolatków, ale cholernie tego pragnąłem.Vivianne Collins mąciła mi w głowie od kąd poprosiłem ją do tego głupiego tańca na ślubie jej brata. Wydawała się wtedy taka krucha i bezbronna... Podczas tego incydentu z Rayanem przekonałem się na własnej skórze jaka była. I wydaje mi się, że to w niej mnie pociągało. Gdy przytuliła się do mnie poczułem jak jej ciało wciąż ze strachu drzało, dlatego postanowiłem ją wtedy przytulic jeszcze bardziej. Ale wtedy kiedy ją pocałowałem przerosło mnie samego. Poczułem jak w moim brzuchu rodzi się nieznane mi dotąd uczucie, jakby stado mrówek biegało po moim żołądku i bawiło się w nim w gonianego.
Umiechnąłem się sam do siebie włączając telewizor na którym nie mogłem się skupic. Gdy uśmiech tracił się z mojej twarzy – pojawiał się na nowo, odrodzony i pełen życia.
Wyjąłem telefon ze swojej kieszeni. Zauważając mase wiadomości od Masona westchnąłem ciężko przykładając komórkę do ucha i wyczekująco czekałem aż przyjaciel odbierze. A gdy już to zrobił, musiałem odsunąc od siebie telefon by nie ogłuchnąc.
-Kurwa, Bieber, pieprzysz się z pierwszą lepszą laską, wiem, ale kurwa serio? Collins?! - warknął – Mogłęś sobie odpuścic.
Nie, wcale nie byłem wkurzony.
-Odwal się, Mason. - fuknąłem do słuchawki, wyciągnąłem nogi na stolik -Gdybyś znał sytuacje nie naskakiwałbyś na mnie. - mruknąłem przygladając się swoim paznokciom.
-Nie znał sytuacji? - mogłem sobie tylko wyobrazic jak poprzez śmiech kręci głową -Rayan mi wszystko powiedział...
Zaśmiałem się głośno.
-Wszystko? Naprawde? - spytałem stając na równe nogi -Pewnie nawet nie pominął faktu, że starał się zgwałcic Vivianne? - podniosłem do góry brwi
Znałem Rayana tak długo, że mogłem bez obawy stwierdzic, że na pewno nie powiedział Masonowi o tym incydencie. Ten czubek zrobi wszystko by chronic swój tyłek, nawet jesli może utracic przyjaciół.
Uśmiechnąłem się zwycięsko kiedy chłopak nie odpowiadał przez dłuższy czas. A kiedy się już odezwał, byłem pewien, że to powie:
-Dobra, pominął pare drobnych szczegółów, ale to nie znaczy, że masz chronic tą pierdolniętą sukę.
No dobra, nie wytrzymałem.
-Kogo nazywasz pierdolniętym, Mason? - warknąłem przypominając sobie, że mam asa w rękawie – Co byś zrobił gdybym poszedł teraz do twojego domu i zgwałcił Caroline? Hm?
Caroline była jego młodszą siostrą. Miała zaledwie piętnaście lat a wyglądała jak Jennifer Lopez. Tak, była gorąca jak na swój wiek.
-To nie to samo, Bieber. - warknął
-Owszem to samo, Mason. - mruknąłem rozłączając się
Westchnąłem zirytowany. Położyłem telefon na stoliku po czym poszedłem na góre przypominając sobie, że lada chwila Vivianne znowu tutaj powróci.

***

1) co sądzicie o nowym wyglądzie? jeśli chcecie takie cudo -> JUST CLIK
2) kolejny rozdział może dodam przed urodzinami (11.07) i przed swoim wyjazdem (13.07). + wyjeżdżam na dwa tygodnie

3) skomentujcie ten rozdział, bo informuje 26 ludzi a widze tylko po 8 komentarzy, żadko sie zdarza że jest ich więcej, plizzz

16 komentarzy:

  1. Wygląd mi się podoba, tak samo jak rozdział :) jestem ciekawa dalszych losów bohaterów, także czekam na nn.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny<3 Przepraszam ,że tak rzadko komentowałam:) Z nie cierpliwością czekam na kolejny rozdział:)
    @Morelcia2011

    OdpowiedzUsuń
  4. boski rozdziałek <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział super jak zawsze :)
    Czekam nn.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham cię <3 świetny

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejuuuuuu, ale cudo! Boooosze, kocham to opowiadanie. Myślałam, że walnę tego Rayan'a! Booosze, jaki dupek, debil, ciota i jeszcze nie wiem co! Weź mu utnij głowę, czy coś.
    No i powodzenia dla naszego Justin'a! Booosze, niech oni już będą razem <3574897
    A co do szablonu to też gorąco polecam tą dziewczyną, bo robiła mi szablon do dwóch blogów. nfjsdnfkdn *o*
    Czekam na następny xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Cuuudowne..*-* chcę już nastepny..;3

    OdpowiedzUsuń
  9. CUDNY rozdział *o* ;> <3

    OdpowiedzUsuń
  10. To jest boskie!

    OdpowiedzUsuń
  11. Boski rozdział <3333

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham to opowiadanie<333 nowy wygląd jest zajebisty*-*

    OdpowiedzUsuń