The truth is blurry but the lies are getting clearer*
Głośna muzyka był słyszalna już od samego początku ulicy.
Ludzie nieśli ze sobą zgrzewki piw i innych uzywek, śmiali się
przy tym jakby właśnie zauważyli Grubą Tinę w obcisłej czarnej
sukience. A jest co się śmiac, serio. Jej brzuch wylewa się
boczkami powodując wymioty u przechodnich, a dziewczyna nic sobie z
tego nie robi.
Poprawiłam niepewnie skórzanną kurtkę i włosy po czym
popchnęłam ciężkie drzwi wejściowe. Naprawde nie wiedziałam co
tutaj robie, w środku tygodnia. Powinnam teraz siedziec w swoim
pokoju ucząc się na jutrzejszy test z geografi, a nie iśc na
impreze drużyny piłki nożnej.
Gwar i szmer rozmów dobył się się do moich uszu przez co
wzdrygnęłam się nieznacznie. Minęłam pare która obciskiwała
się w kącie i przeszłam do innego pokoju który okazał się
kuchnią w której chyba znajdowało się najwięcej osób. Wszyscy
zatoczyli kółko przed blatem kuchennym na którym – jak udało mi
się dostrzec – były rozłożone czerwone kubeczki. Przecisnęłam
się pomiędzy dwójką chłopaków.
Wtedy zauważyłam tego cholernego dupka który rzucał piłeczkę
pingpongową do sąsiedniego kubeczka, pomarańczowa kuleczka
idealnie wylądowała w samym środku. Jego przeciwnik zaśmiał się,
wyjął piłeczkę i wypił to co znajdowało się w kubku. Otarł
usta z piwa i zaśmiał się tak głośno, że prawie przekrzyczał
muzykę.
-Chce spróbowac. - wypaliłam.
Nie wiem jakim cudem ktoś usłyszał moje słowa, ale nagle w
kuchni zapanowała cisza i wszyscy skierowali swoje oczy ku mojej
osobie przez co poczułam się niezręcznie i spaliłam buraka.
Schowałam swoją twarz we włosach, a po chwili zostałam popchnięta
w kierunku blatu przy którym ledwo stał przeciwnik Justina.
Przygryzłam dolną wargę, a jakiś chłopak podszedł do mnie i
dolał do kubeczków kolejną dawkę piwa korzennego.
-Jesteś pewna, że chcesz spróbowac? - szepnął Justin prosto do
mojego ucha, chociaż nie miałam pojęcia jakim cudem znalazł się
obok mnie, powoli skinęłam głową -Obaj dobrze wiemy, że nie dasz
sobie rady. Jeden łyk i bedziesz leżała na ziemi. - wzdrygnęłam
się na jego słowa ale po chwili chwyciłam pomarańczową piłeczkę
i przybrałam postawe jak do serwowania piłką do siatkówki.
Chłopak uśmiechnął się szeroko zajmując swoje miejsce a
widownia wydobyła z siebie dziwny okrzyk radości. Rozmasowałam
pewnie ramiona i rzuciłam pierwsza piłeczką która odbiła się od
blatu by po chwili sturlac się po ziemi. Zacisnęłam mocniej
szczęki kiedy Justin zaśmiał się, chwycił swoją piłeczkę
która idealnie wpadła w trzeci kubeczek od mojej prawej strony.
Przygryzłam wnętrze policzka i chwyciłam za kubek. Tłum wydał z
siebie okrzyk pij! a ja jak jakaś nie doświadczona idiotka
zacisnęłam oczy oraz nos by po chwili opróźnic zawartośc kubka.
Kwaśna i ostra ciecz zaczeła palic wnętrze mojego przełyku przez
co drastycznie pisnęłam łapiąc się za gardło. Mój przeciwnik
wybuchł jeszcze większym śmiechem rzucając w moją strone kolejną
piłeczką. Tym razem trafiłam. Chłopak wzruszył ramionami i
powiedział coś, czego niestety nie usłyszałam przez głośną
muzykę. Kiedy pił, rozejrzałam się po kuchni. Przybyło znacznie
więcej ludzi niż było kiedy tutaj przyszłam. Wszyscy zawzięcie
gapili się na moją osobę.
Nim się spostrzegłam Justin uderzył kubkiem o blat i spojrzał
swoimi czekoladowymi tęczówkami prosto na mnie. Przełknęłam
głośniej śline by po chwili piłeczka Justina mogła swobodnie
wylądowac tuż obok moich dłoni które były oparte na blacie.
Ewidentnie spudłował dzieki czemu na mojej twarzy zagościł
szeroki uśmiech. Jakiś chłopak poklepał mnie po plecach a
dziewczyna stojąca obok Justina była naburmuszona. Powiedziała coś
do Justina przez co ten natarł ręce. Wzdrygnęłam się i chwyciłam
piłeczkę która znowu wyladowała w kubeczku mojego przeciwnika.
Przygryzłam dolną wargę i włożyłam ręce do kieszeni spodni
pozwalając kciukom wystawac. Uśmiechnęłam się zabawnie kiedy
Justin zacisnął swoje blade palce na kubku który po chwili został
pusty.
Gra ciągnęła się tak długo dopóki każdy kubek nie został
pusty. Justin trafił kilka razy, ale to ja zdecydowanie wygrałam tą
zabawe. Kiedy w końcu pomarańczowa piłeczka wylądowała w kubku
po mojej stronie Justin zerwał się z miejsca i wybiegł z
pomieszczenia jakby właśnie ktoś oblał go gorącą wodą.
Zaśmiałam się i dokończyłam gre. Któryś z chłopaków
podsadził mnie i siedziałam teraz na jego ramieniu pijąc alkohol.
Cała gromadka imprezowiczów gratulowała mi wygranej. Ale czy ja
czułam się wygrana? Wręcz przeciwnie. Mimo, że nienawidziłam
Justina Drew Biebera czułam się podle w stosunku do niego. Jestem
tylko dziewczyną która spędza cały dzień przy ksiażkach ze
swoim kotem, a on jest chłopakiem który nie może ominąc żadnej
imprezy. Dlatego moje sercu kuło niemiłosiernie powodując wyrzuty
sumienia.
Klepnęłam w plecy jednego z piłkarzy szkolnej drużyny, od razu
spojrzał się w moją strone. Jego oczy świeciły pod wpływem
alkoholu i wydawały się tak malutkie jak rodzynki. Postawił mnie
na sofie a ja zachwiałam się niespokojnie. Przytrzymałam się jego
ramienia po czym zeszłam wciąż chwiejnym krokiem. Przeciskając
się przez ciała osób których nawet nie kojarzyłam ze szkoły
zdałam sobie sprawe co zrobiłam.
upiłam się.
Stanęłam jak wryta w podłoge i rozejrzałam się po
pomieszczeniu. Śmiech ludzi był nieznośny bo moja głowa wydawała
się, że zaraz eksploduje na tysiące malutkich kawałeczków.
Czułam się tak jakby ktoś uderzył mnie w tył głowy jakąś
rzeźbą. Westchnęłam głośno i usiadłam pod drzewem czyjegoś
domu. Podciągnęłam kolana po samą brode. Zasłoniłam swoją
twarz swoimi blond włosami i zaczęłam jęczec i modlic się żeby
potworny ból głowy przeszedł w zapomnienie. A najlepiej żeby to
wszystko stało się snem. Myśląc tak, uszczypnęłam się pewnie w
ramie z nadzieją, że obudze się w swoim pokoju a obok mnie będzie
leżał mój kot. Jednak kiedy to zrobiłam – sen stał się
rzeczywistością. Prychnęłam w kierunku nieba i znowu schowałam
głowe w szczeline która wytworzyła się pod wpływem podciągnięcia
kolan.
-Mówiłem, że przegrasz. - usłyszałam obok siebie znajomy głos,
nie musiałam się odwracac by wiedziec kto to, poczułam jedynie jak
chłopak zajmuje miejsce obok mnie i chowa kosmyk włosów za moje
ucho.
-Życie jest do bani. - mruknęłam śmiejąc się
-Dopiero teraz to zauważyłaś, Viviane? - spytał oplatając mnie
swoim silnym ramieniem, przyciągnął mnie do siebie i pozwolił by
moja głowa opierała się o jego umięśniony tors
-Lepiej pózniej niż wcale, Justin. - zachichotałam i ścisnęłam
rąbek jego granatowej koszuli
Cisza która między nami nastała spowodowała napięcie moich
mięśni. Dopiero teraz zrozumiałam, że się do niego przytulałam,
ale czy chciałam uwolnic się od jego silnych ramion?
-Przepraszam. - szepnął prosto do mojego ucha powodując kolejne
dreszcze po moim ciele.
Czy jego przeprosiny były szczere?
___________
* - tekst piosenki; Selena Gomez & The Scene - Falling Down
AKS BOHATERÓW - KLIK
oh, świetne, czekam na następny shawty. @virginiarauhl
OdpowiedzUsuńboosko!
OdpowiedzUsuń@_fidelidad
Dawaj next bo jestem ciekawa co bd dalej :D
OdpowiedzUsuńTo najlepszy blog jaki kiedykolwiek czytałam ! ♥
OdpowiedzUsuńUwielbiam <3 twoje opowiadanie misiek
OdpowiedzUsuńMoja Droga! Jest to naprawdę najlepsze opowiadanie oprócz Dangera, jakie czytałam, więc pozwolę sobię umieścić Twój blog w liście polecanych na moim blogu ( girl-with-a-past.blogspot.com ) Kocham Cię <3 Świetnie piszesz. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuń@GirlOf_Kidrauhl
super extra :)))
OdpowiedzUsuńJezuuu! Nie mogę się doczekać następnego razdziału.. One mogły by bhć trochę dłuższe.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam całe i już czekam na kolejne rozdziały. Daj mi follow na tt Dhoran24Niall. Jesteś boska
OdpowiedzUsuńZAKOCHAŁAM SIĘ W TYM OPOWIADANIU *.* TYLKO SZKODA ,ŻE ROZDZIAŁY SĄ TAKIE KRÓTKIE ;C
OdpowiedzUsuń