Rozdział 6

The truth is blurry but the lies are getting clearer*

Głośna muzyka był słyszalna już od samego początku ulicy. Ludzie nieśli ze sobą zgrzewki piw i innych uzywek, śmiali się przy tym jakby właśnie zauważyli Grubą Tinę w obcisłej czarnej sukience. A jest co się śmiac, serio. Jej brzuch wylewa się boczkami powodując wymioty u przechodnich, a dziewczyna nic sobie z tego nie robi.
Poprawiłam niepewnie skórzanną kurtkę i włosy po czym popchnęłam ciężkie drzwi wejściowe. Naprawde nie wiedziałam co tutaj robie, w środku tygodnia. Powinnam teraz siedziec w swoim pokoju ucząc się na jutrzejszy test z geografi, a nie iśc na impreze drużyny piłki nożnej.
Gwar i szmer rozmów dobył się się do moich uszu przez co wzdrygnęłam się nieznacznie. Minęłam pare która obciskiwała się w kącie i przeszłam do innego pokoju który okazał się kuchnią w której chyba znajdowało się najwięcej osób. Wszyscy zatoczyli kółko przed blatem kuchennym na którym – jak udało mi się dostrzec – były rozłożone czerwone kubeczki. Przecisnęłam się pomiędzy dwójką chłopaków.
Wtedy zauważyłam tego cholernego dupka który rzucał piłeczkę pingpongową do sąsiedniego kubeczka, pomarańczowa kuleczka idealnie wylądowała w samym środku. Jego przeciwnik zaśmiał się, wyjął piłeczkę i wypił to co znajdowało się w kubku. Otarł usta z piwa i zaśmiał się tak głośno, że prawie przekrzyczał muzykę.
-Chce spróbowac. - wypaliłam.
Nie wiem jakim cudem ktoś usłyszał moje słowa, ale nagle w kuchni zapanowała cisza i wszyscy skierowali swoje oczy ku mojej osobie przez co poczułam się niezręcznie i spaliłam buraka. Schowałam swoją twarz we włosach, a po chwili zostałam popchnięta w kierunku blatu przy którym ledwo stał przeciwnik Justina. Przygryzłam dolną wargę, a jakiś chłopak podszedł do mnie i dolał do kubeczków kolejną dawkę piwa korzennego.
-Jesteś pewna, że chcesz spróbowac? - szepnął Justin prosto do mojego ucha, chociaż nie miałam pojęcia jakim cudem znalazł się obok mnie, powoli skinęłam głową -Obaj dobrze wiemy, że nie dasz sobie rady. Jeden łyk i bedziesz leżała na ziemi. - wzdrygnęłam się na jego słowa ale po chwili chwyciłam pomarańczową piłeczkę i przybrałam postawe jak do serwowania piłką do siatkówki. Chłopak uśmiechnął się szeroko zajmując swoje miejsce a widownia wydobyła z siebie dziwny okrzyk radości. Rozmasowałam pewnie ramiona i rzuciłam pierwsza piłeczką która odbiła się od blatu by po chwili sturlac się po ziemi. Zacisnęłam mocniej szczęki kiedy Justin zaśmiał się, chwycił swoją piłeczkę która idealnie wpadła w trzeci kubeczek od mojej prawej strony. Przygryzłam wnętrze policzka i chwyciłam za kubek. Tłum wydał z siebie okrzyk pij! a ja jak jakaś nie doświadczona idiotka zacisnęłam oczy oraz nos by po chwili opróźnic zawartośc kubka. Kwaśna i ostra ciecz zaczeła palic wnętrze mojego przełyku przez co drastycznie pisnęłam łapiąc się za gardło. Mój przeciwnik wybuchł jeszcze większym śmiechem rzucając w moją strone kolejną piłeczką. Tym razem trafiłam. Chłopak wzruszył ramionami i powiedział coś, czego niestety nie usłyszałam przez głośną muzykę. Kiedy pił, rozejrzałam się po kuchni. Przybyło znacznie więcej ludzi niż było kiedy tutaj przyszłam. Wszyscy zawzięcie gapili się na moją osobę.
Nim się spostrzegłam Justin uderzył kubkiem o blat i spojrzał swoimi czekoladowymi tęczówkami prosto na mnie. Przełknęłam głośniej śline by po chwili piłeczka Justina mogła swobodnie wylądowac tuż obok moich dłoni które były oparte na blacie. Ewidentnie spudłował dzieki czemu na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Jakiś chłopak poklepał mnie po plecach a dziewczyna stojąca obok Justina była naburmuszona. Powiedziała coś do Justina przez co ten natarł ręce. Wzdrygnęłam się i chwyciłam piłeczkę która znowu wyladowała w kubeczku mojego przeciwnika. Przygryzłam dolną wargę i włożyłam ręce do kieszeni spodni pozwalając kciukom wystawac. Uśmiechnęłam się zabawnie kiedy Justin zacisnął swoje blade palce na kubku który po chwili został pusty.
Gra ciągnęła się tak długo dopóki każdy kubek nie został pusty. Justin trafił kilka razy, ale to ja zdecydowanie wygrałam tą zabawe. Kiedy w końcu pomarańczowa piłeczka wylądowała w kubku po mojej stronie Justin zerwał się z miejsca i wybiegł z pomieszczenia jakby właśnie ktoś oblał go gorącą wodą. Zaśmiałam się i dokończyłam gre. Któryś z chłopaków podsadził mnie i siedziałam teraz na jego ramieniu pijąc alkohol. Cała gromadka imprezowiczów gratulowała mi wygranej. Ale czy ja czułam się wygrana? Wręcz przeciwnie. Mimo, że nienawidziłam Justina Drew Biebera czułam się podle w stosunku do niego. Jestem tylko dziewczyną która spędza cały dzień przy ksiażkach ze swoim kotem, a on jest chłopakiem który nie może ominąc żadnej imprezy. Dlatego moje sercu kuło niemiłosiernie powodując wyrzuty sumienia.
Klepnęłam w plecy jednego z piłkarzy szkolnej drużyny, od razu spojrzał się w moją strone. Jego oczy świeciły pod wpływem alkoholu i wydawały się tak malutkie jak rodzynki. Postawił mnie na sofie a ja zachwiałam się niespokojnie. Przytrzymałam się jego ramienia po czym zeszłam wciąż chwiejnym krokiem. Przeciskając się przez ciała osób których nawet nie kojarzyłam ze szkoły zdałam sobie sprawe co zrobiłam.

upiłam się.

Stanęłam jak wryta w podłoge i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Śmiech ludzi był nieznośny bo moja głowa wydawała się, że zaraz eksploduje na tysiące malutkich kawałeczków. Czułam się tak jakby ktoś uderzył mnie w tył głowy jakąś rzeźbą. Westchnęłam głośno i usiadłam pod drzewem czyjegoś domu. Podciągnęłam kolana po samą brode. Zasłoniłam swoją twarz swoimi blond włosami i zaczęłam jęczec i modlic się żeby potworny ból głowy przeszedł w zapomnienie. A najlepiej żeby to wszystko stało się snem. Myśląc tak, uszczypnęłam się pewnie w ramie z nadzieją, że obudze się w swoim pokoju a obok mnie będzie leżał mój kot. Jednak kiedy to zrobiłam – sen stał się rzeczywistością. Prychnęłam w kierunku nieba i znowu schowałam głowe w szczeline która wytworzyła się pod wpływem podciągnięcia kolan.
-Mówiłem, że przegrasz. - usłyszałam obok siebie znajomy głos, nie musiałam się odwracac by wiedziec kto to, poczułam jedynie jak chłopak zajmuje miejsce obok mnie i chowa kosmyk włosów za moje ucho.
-Życie jest do bani. - mruknęłam śmiejąc się
-Dopiero teraz to zauważyłaś, Viviane? - spytał oplatając mnie swoim silnym ramieniem, przyciągnął mnie do siebie i pozwolił by moja głowa opierała się o jego umięśniony tors
-Lepiej pózniej niż wcale, Justin. - zachichotałam i ścisnęłam rąbek jego granatowej koszuli
Cisza która między nami nastała spowodowała napięcie moich mięśni. Dopiero teraz zrozumiałam, że się do niego przytulałam, ale czy chciałam uwolnic się od jego silnych ramion?
-Przepraszam. - szepnął prosto do mojego ucha powodując kolejne dreszcze po moim ciele.
Czy jego przeprosiny były szczere?

___________
* - tekst piosenki; Selena Gomez & The Scene - Falling Down
AKS BOHATERÓW - KLIK

10 komentarzy:

  1. oh, świetne, czekam na następny shawty. @virginiarauhl

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawaj next bo jestem ciekawa co bd dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  3. To najlepszy blog jaki kiedykolwiek czytałam ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam <3 twoje opowiadanie misiek

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja Droga! Jest to naprawdę najlepsze opowiadanie oprócz Dangera, jakie czytałam, więc pozwolę sobię umieścić Twój blog w liście polecanych na moim blogu ( girl-with-a-past.blogspot.com ) Kocham Cię <3 Świetnie piszesz. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    @GirlOf_Kidrauhl

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezuuu! Nie mogę się doczekać następnego razdziału.. One mogły by bhć trochę dłuższe.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam całe i już czekam na kolejne rozdziały. Daj mi follow na tt Dhoran24Niall. Jesteś boska

    OdpowiedzUsuń
  8. ZAKOCHAŁAM SIĘ W TYM OPOWIADANIU *.* TYLKO SZKODA ,ŻE ROZDZIAŁY SĄ TAKIE KRÓTKIE ;C

    OdpowiedzUsuń