Jak cie odbiore to dasz mi spokój?
Justin
Ta dziewczyna doprowadzała mnie do szału, ale było w niej coś co
mnie do niej przyciągało. Każdego wieczoru dziękowałem w myślach
Emily za to, że poślubiła jej brata bo pewnie nigdy nie byłbym w
stanie jej poznac.
Lubowałem bardziej w odważniejszych dziewczynach w skąpych
strojach których jest aż masa w Nowym Jorku, a Vivianne była ich
przeciwieństwem. Była cicha, pewna siebie i przede wszystkim
zakrywała każdy centymetr swojego pięknęgo ciała. Może w tym
tkwił problem? Może miałem ochote zerwac z niej te ciuchy?
Odpedziłem od siebie fantazje o Vivianne i wróciłem do dalszego
pisania e-smsów do przypadkowych dziewczyn ze szkoły. Nie miałem
pojęcia jak się nazywają dlatego moje kontakty były ponumerowane.
Jedynymi osobami które miałem zapisane imieniem był Mason i Rayan.
Z obydwoma byłem dośc zrzyty od przedszkola. Pamiętam kiedy
wrzuciłem Masonowi za koszulkę żabę i zaczął latac jak opętany.
Z Rayanem zaprzyjaźniłem się podczas wycieczki do zoo. Założyłem
się z chłopakiem, że włoże rękę do klatki w której znajdowały
się małpy. Oczywiście wygrałem, ale nie obeszło się bez
wycieczki do szpitala bo małpa mnie podrapała, oprócz tego
dostałem szlaban na miesiąc. Nie mogłem wychodzic z przyjaciółmi,
oglądac telewizje oraz zakaz na komputer co w tamtych czasach było
niczym. Wtedy liczyło się podwórko i piłka. Więc wbrew sobie
wciąż byłem szczęśliwym dzieckiem.Wszystko mineło jak za sprawą
czarodziejskiej różdżki kiedy mój ojciec popadł w alkoholizm.
Ciężko było wiązac początek z końcem jednak po trzech latach
wszystko się ułożyło i zamieszkaliśmy w Nowym Jorku. Na początku
też nam było trudno, ale później matka wyszła ponownie za mąż
i wszystko wróciło na swoje miejsce.
Po szkole w towarzystwie Masona, Rayana i pięciu przypadkowych
dziewczyn wybraliśmy się do nikąd. Nie mieliśmy jakiegoś
wybranego celu, był piątek, a w ten dzień zawsze przychodziłem
później do domu. Jedna z dziewczyn objeła mnie ramieniem w pasie i
przyciągła mnie do siebie. Od razu zrobiło mi się niedobrze od
jej ostrych perfum, dlatego zdjąłem jej dłoń. Była najwyraźniej
niesmaczona tym faktem ponieważ od razu pognała do swoich
koleżanek. Poprawiłem swoją czarną skórzanną kurtkę, a z
kieszeni spodni wyjąłem paczkę mentolowych malboro. Wydobyłem
z opakowania jednego papierosa i zapaliłem go uwcześnie wkładając
go do buzi. Zaciągnąłem się ostrym, gorzkim smakiem który
wypełnił moje usta od samego dołu po samą góre. Wydychając dym
zrobiłem idealne kółko prosto w twarz blondynki która całkiem
niedawno mnie przytulała. Zakrztusiła się kółeczkiem a ja
zaśmiałem się cicho wymijając znajomych i wchodząc do
opuszczonej fabryki szkła.
Vivianne
Stałam pod szkołą jak jakiś wyrzutek. Wszyscy zdąrzyli już
odjechac ze szkolnego parkingu, a ta co nie miała samochodu musiała
czekac na przyjazd rodziców. Tak, zgadłeś! Chodziło o mnie. Pan
Collins wciąż uważa, że jego jedyna córeczke, mimo, że w tym
roku będzie miała osiemnaście lat nie pójdzie zdawac na prawo
jazdy, a o samochodzie już nie wspomne. Mój nadopiekuńczy,
pesymistyczny ojciec uważa, że kobieta za kółkiem nie wróży
niczego dobrego, ale żadnego 'ale' nie miał kiedy kupował kolejny
samochód mojej matce.
Z nieba zaczeły spadac duże krople deszczu przez które moje blond
włosy zaczeły się kręcic. Tupnęłam lekko w puzle szkolnego
parkingu i podbiegłam pod dach. Usiadłam na zimnej posadzce i
wyjęłam telefon. Nie lubiałam wydzwaniac do rodziców kiedy
obiecali, że przyjadą. Ale skoro z nieba zaczeły spadywac krople
deszczu nie miałam najmniejszego wyboru. Wcisnęłam zielony
przycisk przy numerze telefonu ojca.
-Witam, tutaj sekretarka pana Georga Collinsa...
Usłyszawszy ten krótki komunikat westchnęłam głośno po czym
wybrałam numer telefonu mojej matki. Jak na złośc tam również
się włączała sekretarka. Prychnęłam pod nosem i nie mając
żadnego wyjścia wstałam z ziemi, naciągnęłam na głowe swój
kasztanowy kardigan i ruszyłam biegiem na przystanek autobusowy.
Nim zdąrzyłam do niego dobiec już na dobre się rozpadało i
byłam przemoczona do suchej nitki. Zwolniłam tępa mimo, że
znajdowałam się obok przystanku zaledwie kilka metrów dalej.
Bardziej już mokrym raczej nie da sie byc.
Godzine później stałam w łazience i suszyłam swoje ciało dwoma
ręcznikami i suszarką. Mój telefon również nie wyglądał w
najlepszym stanie dlatego rozłożyłam go na części i ułożyłam
go na kaloryferze. W duchu modliłam sie by nic mu się nie stało.
Mimo, że był to zabytkowy telefon to miałam dla niego jakiś
sentyment.
Po wysuszeniu się ubrałam na siebie szare dresy i beżową luźną
koszulkę. Włosy spięłam w wysokiego koka po czym zeszłam na dół
i usiadłam przed telewizorem z kubkiem gorącej herbaty.
Rozciągnęłam swoje nogi na sofie i okryłam się polarowym kocem
po sam czubek głowy. Przymknęłam oczy po czym zostałam wysłana
do krain Morfeusza.
Głośny dzwięk telefonu wybudził mnie ze snu przez co spadłam ze
sofy nabawiając sobie pewnie dodatkowych siniaków. Przeklnęłam
pod nosem czterokrotnie po czym wstałam z ziemi i podeszłam do
telefonu.
-Halo? - spytałam zaspanym głosem ocierając ręką twarz
-Vivianne nie rozłączaj się. - kurwa – Przyjedz po mnie.
-Justin nie mam czasu na twoje żałosne, dziecinne gierki. -
mruknęłam
-Kurwa, Vivianne zrób coś dla mnie i przyjedz po mnie na
posterunek.
Ostatnie słowo wybudziło mnie na tyle, że wyprostowałam się, a
moje oczy były utkwione w ramce przedstawiającej mnie, rodziców
oraz Noah na wakacjach na Malediwach dwa lata temu.
-Jak cie odbiore to dasz mi spokój? - spytałam łapiąc kluczyki
do garażu
Chłopak nie zdąrzył odpowiedziec bo rozłączyłam się przez
przypadek. Owszem, nie posiadałam prawa jazdy, ale jakieś dwa
miesiące temu pod nieobecnością rodziców Noah nauczył mnie
prowadzic. Pewnie gdyby się rodzice o tym dowiedzieli dostałabym
szlaban na wieki, a Noah zostałby trupem.
___
A se was przeprosze, że taki nudny. Chociaż końcówka wydaje sie ciekawa.
No ale ocene daje wam ja.
+ pojawiła sie nowa strona - ask.fm - możecie zadawac pytania bohaterom --> KLIK <---
No ale ocene daje wam ja.
Świetneeee *-*
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie bardzo ten rozdzial . czekam na nn
OdpowiedzUsuńRozkreca sie *-*
OdpowiedzUsuń@_fidelidad
*.* TA KOŃCÓWKA *.*
OdpowiedzUsuńps. co ile dodajesz rozdzialy ?
Najlepszy <33
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział *.*
OdpowiedzUsuńCiekawe co Justin nawywijał ! :) @daarkvanity
OdpowiedzUsuńPISZ DALEJ *.*
OdpowiedzUsuńKońcówka super :)))
OdpowiedzUsuńKochaam to , wcale nie było nudno ; *
OdpowiedzUsuńsuper :D
OdpowiedzUsuń