Rozdział 20

Chce ich poznac


Uporczywe kliknięcia które słyszałam tuż nad swoim uchem nie chciały przestac piszczec. Chciałam wyłączyc owe urządzenie które sprawiało, że moja głowa zaczynała niesamowicie bolec ale nigdzie nie mogłam znaleźc przycisku który by wyłączył cały hałas. Moje ręce same błądziły po szafce, musiałam również coś przewrócic ponieważ usłyszałam jak coś spada.
-Vivianne?
Nie byłam pewna do kogo ten głos należy ponieważ nie byłam w stanie się zastanawiac. Chciałam wyłączyc to cholerne ustrojstwo które nie pozwalało mi spac. Warknęłam zniesmaczona kiedy czyjaś dłoń przywoździła moją rękę do łóżka. Chciałam się wyrwac ale nie mogłam ponieważ czułam się jakby moja siła została wyssana za pomocą odkurzacza.
-Vivianne?
Jęknęłam słysząc ponownie swoje imie. Tym razem postanowiłam otworzyc oczy. Otworzenie jednego oka zajeło mi dośc sporo czasu ponieważ rażące światło paliło mi twarz. Podniosłam prawą dłoń żeby przycmic sobie chodz odrobine naświetlenie. Gdy moje oczy chodz odrobine przywzyczaiły się do blasku, zamrugałam kilka razy by później zorientowac się, że leżę na szpitalnym łóżku. Zmaszczyłam brwi starając się przypomniec co właściwie się stało poprzedniego dnia i co skłoniło mnie by znaleźc się w szpitalu.
Kiedy dotarło do mnie co się wydarzyło zaczełam płakac. Przypomniało mi się wszystko jak za pstryknięciem palców. Ból, płacz, nienawiśc – wszystkie uczucia wróciły i za sprawą szaleńczego wiatru wymieszały się powodując fale emocji. Zaczełam płakac, uderzac pięściami o łóżko i krzyczec. Czyjeś ręce pragnęły mnie przytulic, ale je odpychałam krzycząc jeszcze bardziej. Z moich ust wydobywał się jęk zmieszany z krzykiem.
-Odejdz! - wykrzykiwałam to słowo jak jakąś mantre będąc pewna, że to wścibskie ręce Rayan'a chcą znowu mnie dotknąc – Zostaw mnie w spokoju!
Osobnik odsunął się ode mnie i nacisnął jakiś czerwony guzik tuż przy moim łóżku. Zaczełam wyrywac się i odłączac wszelkie kable które były przypięte do mojego ciała. Chciałam uciec jak najdalej z tego miejsca i od lepkich łap Rayan'a.
Ktoś przygniótł mnie spowrotem do łóżka i chwycił obie moje ręce i przymocował jakimś paskiem do obramowania. Zaczęłam się rzucac na wszystkie boki i krzyczec. Słyszałam czyjś szloch i prośby ale nie wzracałam na nie najmniejszej uwagi. Chciałam uciekac. Czyjeś dłonie chwyciły moje ręce i podwineły rękawki mojej koszuli. Chłodna, wprost lodowata dłoń wbiła mi coś do żyły przez co poczułam się słabiej. Nie miałam najmniejszej siły się rzucac, wyrywac czy krzyczec. Jęknęłam zniesmaczona i opadłam na łóżko ciężko oddychając. Moje oczy same zamykały się przez co wpadłam w objęcia Morfeusza za jednym zamachem.

Nie wiem ile minęło czasu od kąd obudziłam się pierwszy raz się obudziłam ponieważ teraz gdy otworzyłam oczy, do pokoju wpadało jasne światło. Rozejrzałam się po pokoju i zauważyłam, że do lewej ręki mam przyczepiony welfron do którego dołączona została rurka z której spływała jakaś substanacja prosto do moich żył. Moje blade ciało przypominało kolor sufitu który znajdował się tuż nademną. Chciałam podnieś rękę ale jakimś cudem nie mogłam. Przeniosłam wzrok na nadgarstek gdzie zauważyłam, że zostałam przypięta do łóżka. Chwila, co? Zmarszczyłam brwi iz aczełam ciągnąc za rękę chcąc ją uwolnic. Zero postępu.
Jęknęłam zrezygnowana i rozejrzałam sie po pomieszczeniu. Sala była mała, łóżko na którym leżałam znajdowało się w kącie na przeciwko okna, obok stał mały stolik na którym znajdowały się kwiaty i balon w krztałcie serca. Uśmiechnęłam się słabo widząc te cudowne rzeczy. Na końcu pokoju znajdowała się zielona sofa na której ktoś spał. Nie wiedziałam kto to ponieważ całe ciało było okryte pomarańczowym kocem. Jęknęłam gdy osoba poruszyła się na łóżku ukazując blond włosy wystające z czarnego kaptura bluzy. Zmarszczyłam brwi zrezygnowana nie wiedząc kto to może byc. Przeczesałam swój umysł zastanawiając sie którą szufladkę powinnam była otworzyc. Nikt nie przychodził mi na myśl. Jakby mój mózg rozpoczął właśnie restart dzięki czemu nie byłam w stanie przypomniec sobie nikogo kim mógł byc owy osobnik znajdujący się w pokoju.
Nagle ktoś jęknął i zdałam sobie sprawę, że człowiek który spał na sofie obudził się. Przygryzłam ze zdenerwowania wagę bojąc się, że może byc to ktoś kto chce mnie skrzywidzic jeszcze raz.
-Obudziłaś się. - męski dobrze znany mi głos zabrzmiał tuż nade mną, gdy uświadomiłam sobie dla kogo najleży ten głos wypuściłam z ulgi powietrze które w sobie trzymałam. Pokiwałam powoli głową nie bedąc w stanie nic powiedziec. Uśmiechnęłam się słabo i pociągnęłam za paski które umożliwiały mi ucieczke. Justin chyba zrozumiał aluzję i od razu rozwiązał mi ręce oraz nogi ówcześnie masując mi nadgarstki.
-Co mu zrobiłeś? - wydukałam
Nastała chwila ciszy zanim Justin odpowiedział. W ciągu tych kilku minut w pokoju wzrosło napięcie.
-Nie mówmy o tym. - szepnął przyciągając sobie obrotowy taboret obok mojego łóżka i usiadł na nim łapiąc moją dłoń -Spałaś tak długo. - mruknął całując mój nadgarstek -Myślałem, że się już nie obudzisz.
Jego usta łaskotały wnętrze mojej dłoni powodując u mnie chichot. Wyrwałam dłoń z jego uścisku i schowałam ją pod kołdrą. Zauważyłam ukradkiem, że Justin uśmiecha się i przygląda mi się bacznie. Przez moją myśl przemknęła głupia myśl która zaraz wypadła z moich ust;
-Chce ich poznac.
Spojrzałam w oczy Justina. Na jego twarzy mieszało się zmieszanie oraz niezrozumienie. Oczywiście, że nie rozumiał.
-Chce poznac moich rodziców. - szepnęłam -Tych prawdziwych. - dodałam wyjaśniając.
Uśmiechnęłam się słabo i wyjęłam rękę spod kołdry i przyłożyłam ją do policzka chłopaka. Naprawdę chciałam ich poznac. Żyłam w kłamstwie przez tak długi czas i jedyne o czym teraz marzyłam to poznanie moich prawdziwych rodziców. Nie musiałam z nimi rozmawiac, chciałam po prostu ich zobaczyc. Może i nawet dowiedziec się dlaczego oddali mnie do adopcji.
-Dobrze. - chłopak pokiwał głową -Ale jade z tobą.
Zmarszczyłam brwi, nie oczekiwałam takiej odpowiedzi. Mimo to pokiwałam zgodnie z głową i pocałowałam Justina w policzek po czym odwróciłam się na drugi bok.
-Chce spac. - sapnęłam zmęczona -Idz do domu.
Nie byłam w stanie usłyszec odpowiedzi Justina ponieważ odpłynęłam do innej krainy zaraz po zamknięciu powiek.


***
Traktujcie to jako epilog :)
Jutro pojawi się notka z planami na 2 częśc opowiadania. 

7 komentarzy: